Zbrodnie wojenne, zbrodnie kapitału

„Le Prolétaire”, 1965
Tekst jest częścią serii Wielkie Alibi
  1. Auschwitz albo Wielkie Alibi (1960)
  2. Zbrodnie wojenne, zbrodnie kapitału (1965)
  3. Rasa a klasa (1992)
  4. Dziecinny anty-antyfaszyzm (1980)
  5. „Auschwitz albo Wielkie Alibi”: Co negujemy, a co potwierdzamy (1996)
  6. Polemika z „Auschwitz albo Wielkie Alibi”: Krzyżowcy demokratycznego antyfaszyzmu w szturmie na marksizm (1997)
  7. Ponownie o „Auschwitz albo Wielkie Alibi”: Antymarksistowski „Mouvement Communiste” (1998)
  8. Nowe ataki na „Auschwitz albo Wielkie Alibi” (2001)

Ostatnimi miesiącami prasa burżuazyjna, zarówno z prawej, jak i z lewej strony, ponownie zrobiła sobie pożywkę z „nazistowskiego barbarzyństwa” i „niemieckiego sadyzmu”: spory o przedawnienie zbrodni wojennych, rocznica wyzwolenia obozów, rocznica zwycięstwa demokracji nad faszyzmem.

Przy tej okazji burżuazyjni ideolodzy wszelkiej maści, a w szczególności pseudokomuniści z PCF (Francuska Partia Komunistyczna), udowodnili po raz kolejny, że kompletnie nie są w stanie rozumieć wydarzeń społecznych. W celu wyjaśnienia masowych mordów i zniszczeń wojny lat 1939–1945 odwołują się oni do najbardziej oklepanych banałów moralizatorskiego idealizmu: „szaleństwa” pewnych „zbrodniarzy”, czy niemieckiego „sadyzmu”, o którym nam prawiono kazania już w roku 1914.

Byłoby jednak poważnym błędem widzieć w tej fali bzdur wylewanej przez radio i prasę na otumanione masy przejaw „głupoty”. Przeciwnie, jest to dowód inteligencji, inteligencji klasowej: burżuazja aktywizuje wszystkich swoich gawędziarzy i pismaków, aby przeszkodzić proletariatowi w zrozumieniu prawdziwej natury społeczeństwa kapitalistycznego oraz rzeczywistych przyczyn masakr i zniszczeń. To my, komuniści, musimy zerwać maskę z burżuazji i „prawdzie” burżuazyjnej konserwacji przeciwstawić rewolucyjną prawdę proletariatu. W tym krótkim artykule przypomnimy najpierw ogólne przyczyny wojen imperialistycznych, a następnie zbadamy konkretne formy, które pojawiły się w Niemczech.


Burżuazja przedstawia historię swojej dominacji jako erę postępu, przerwaną gdzieniegdzie paroma „przypadkowymi” katastrofami. Ale rzeczywistość jest zgoła odmienna i cała historia burżuazji to historia przemocy, począwszy od krwawego plądrowania Ameryki Południowej i Środkowej, zagłady Indian w Ameryce Północnej i handlu niewolnikami, które stanowiły podstawę rozkwitu europejskiego kapitalizmu, a skończywszy na gigantycznych konwulsjach epoki imperializmu.

Te ostatnie nie mają jednak tych samych przyczyn, co masakry epoki akumulacji pierwotnej. Nie mowa już dziś o zawłaszczaniu sobie przez burżuazję bogactwa (ziemi, dóbr materialnych i ludzi) poprzednich społeczeństw, lecz o stawianiu przez nią czoła wrodzonej sprzeczności kapitalistycznego sposobu produkcji: sprzeczności między socjalizacją produkcji a prywatnym przywłaszczaniem produktów, między ogromnym wzrostem społecznych sił wytwórczych a handlową formą produkcji.

Prawa gospodarki handlowej wymagają stałego wzrostu produkcji i akumulacji, ale te same prawa uniemożliwiają realizację produktu, innymi słowy, jego sprzedaż. Nieważne, czy „liberalny”, czy „totalitarny”, „prywatny” czy „państwowy”, kapitalizm nie jest w stanie przezwyciężyć tej sprzeczności. Jedyne, co potrafi, to rozwiązać ją chwilowo poprzez rozległy upust krwi, poprzez masowe zniszczenie sił wytwórczych, martwego i żywego kapitału, środków produkcji i producentów.

Prawdziwą przyczyną wojen imperialistycznych jest zatem potrzeba kolosalnych upustów krwi, które osłabiają pacjenta, pozwalając mu jednak przetrwać udar. A praca agentów burżuazji wewnątrz proletariatu polega dokładnie na tym, by przeszkodzić mu w wykorzystaniu tej chwilowej słabości burżuazji do ukręcenia jej karku raz na zawsze; by przeszkodzić proletariatowi w odnalezieniu swojej międzynarodowej jedności, czyniąc go zamiast tego solidarnym z każdą poszczególną narodową burżuazją, „która broni tradycyjnych wartości przed barbarzyńskim najeźdźcą…”; by przeszkodzić mu w zrozumieniu prawdziwych przyczyn swojego cierpienia.

„Niszczycielski nihilizm” nie ma w sobie żadnej niemieckiej specyfiki. Jest on cechą globalnego kapitalizmu w swej całości, który raz na jakiś czas nie ma innego wyboru, tylko podjąć się destrukcji. (Niemcy skądinąd wykazali się niezwykłym burżuazyjnym instynktem, nie wysadzając w powietrze Paryża w roku 1944: teoria marksistowska, jak i doświadczenie, pokazują, że to właśnie w najbardziej zniszczonych krajach odrodzenie gospodarcze jest najbardziej błyskawiczne).


Pozostaje temat obozów koncentracyjnych i zagłady Żydów. Drugiej z tych kwestii poświęciliśmy kilka lat temu długi artykuł (Auschwitz albo Wielkie Alibi), który możemy tu streścić jedynie w kilku zdaniach.

Pokazaliśmy, że nazistowski antysemityzm był reakcją obronną drobnomieszczaństwa na ofensywę wielkiego kapitału; że ta zagrożona klasa skoncentrowała gospodarczą ruinę na swojej łatwo rozpoznawalnej podgrupie: Żydach; że naziści pragnęli jedynie pozbyć się tego „przeludnienia względnego”, ale nikt inny go nie chciał; że w czasie wojny Żydzi, wywłaszczeni i pozbawieni środków do życia, „musieli” zostać zabici, i najpierw zabijani byli w zasadzie poprzez nadmierny wyzysk, trwający tak długo, jak tylko można ich było zmuszać do pracy, a potem dopiero zostali wymordowani przy współudziale i z błogosławieństwem światowego imperializmu.

Tym, co chcemy podkreślić tutaj, są ogólne i podstawowe aspekty obozów koncentracyjnych. Obozy te oznaczały przede wszystkim wyzysk, nadmierny wyzysk na śmierć zniewolonej i łatwo odnawialnej siły roboczej. W ten sposób obozy pozwoliły upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: zgładzić siłę roboczą i wytworzyć zysk.

Zastanawiać może, że kapitalizm oparty na wyzysku „wolnego” pracownika najemnego podjął się w ten sposób wyzysku pracy przymusowej na dużą skalę. Fakt ten jednak nie jest niczym nowym: Marks już dawno temu pokazał, że kapitalizm potrafi wykorzystywać stare formy wyzysku. Znamy niezliczone przykłady takiego nadmiernego wyzysku niewolników: wystarczy tutaj przypomnieć setki tysięcy czarnych robotników pracujących pod przymusem dla Wielkiej Demokracji francuskiej, którzy zginęli podczas budowy portu w Dakarze oraz afrykańskiej sieci drogowej i kolejowej; czy też jak w niektórych południowych stanach USA meksykańscy robotnicy rolni, „importowani” mniej lub bardziej nielegalnie, podlegali reżimowi „peonażu”, który był niczym innym jak niewolnictwem o ograniczonym czasie trwania.

Oczywiście, kapitalizm nie może uogólnić niewolnictwa: potrzebuje pracowników, którzy dają się wyzyskiwać „dobrowolnie”, ponieważ niewolnikowi można powierzyć co najwyżej narzędzia podstawowe. Kilof, tak, ale buldożer wkrótce przestałby się nadawać do użytku (to nie przypadek, że Rosjanie zlikwidowali kilka lat temu swoje obozy pracy przymusowej).

Jednakże Niemcy w czasie wojny potrzebowały również siły roboczej w przemyśle. Żeby zapobiec sabotażowi, potrzeba więc było zastosować ten nadzwyczajny terror wobec więźniów; terror możliwy dzięki temu, że w przeciwieństwie do starającego się utrzymać swoich niewolników przy życiu starożytnego właściciela, kapitalizm chciał ich po prostu zdziesiątkować.

Nadmierny wyzysk, praca przymusowa, niedożywienie, despotyzm fabryczny: czymże innym mogły być te obozy niż uwydatnionym obrazem społeczeństwa kapitalistycznego, a zarazem burżuazyjnym sposobem rozwiązania problemu bezrobocia?!

Naturalnie, burżuazja nie chciała się na tym obrazie rozpoznać. Krzyczała o „sadyzmie” i „barbarzyństwie”. W rzeczywistości w organizacji obozów nie było nic sadystycznego, ich celem nie było wcale sprawianie ludziom cierpienia „dla przyjemności”. Brutalność, tortury i mordy były tylko środkiem do celu, który nie miał nic wspólnego z „uczuciami”, dobrymi czy złymi. Po prostu nie wynaleziono jeszcze sposobu, aby nadmiernie wyzyskiwać i zabijać ludzi „delikatnie”! Pięciolatki, które angielski kapitał zamordował w swoich przędzalniach (w Anglii w wieku XIX, w Szanghaju w wieku XX), coś na ten temat wiedziały.

Dużo bardziej uderzająca niż okazjonalny sadyzm strażników i katów jest ich ogromna obojętność. I ta obojętność jest z pewnością okropna. Z tym że nie ma w niej nic niemieckiego. Jest to racjonalna obojętność kapitału, dla którego człowiek jest jedynie środkiem do produkcji kapitału. Barbarzyństwo obozów to nic innego jak barbarzyństwo społeczeństwa kapitalistycznego, które przekształcając żywą siłę roboczą w towar, uczyniło ją całkowicie podległą kapitałowi; okrucieństwo społeczeństwa, w którym człowiek żyje i umiera tylko dla kapitału, w którym dzisiaj jest wyzyskany, jutro wylany z pracy, a pojutrze zamordowany — wszystko według potrzeb kapitału.

W tym wielkim racjonalnym przedsięwzięciu, jakim były obozy, na światło dzienne wyszło barbarzyństwo społeczeństwa kapitalistycznego. Toteż wszyscy adwokaci burżuazji pospieszyli zakryć jego nieludzką nagość i zrzucić odpowiedzialność za ten horror na narody albo na jednostki. Nie mamy najmniejszej litości dla wykonawców wielkich zadań kapitału, i gdyby proletariat był w stanie się zamanifestować, rozstrzelałby ich bezzwłocznie (wszystkich, nie tylko tych z jednego z dwóch imperialistycznych obozów!). Ale gdy podniośle potępiają ich inni im podobni albo nawet ich właśni wspólnicy, to jest to nic innego jak okrutna farsa, mającą na celu zwolnienie światowego kapitalizmu z odpowiedzialności.

Nawet indywidualistyczni i moralizatorscy anarchiści i anarchopodobni odgrywają swoją rolę w tym fałszerskim przedsięwzięciu. Gdyby człowiek był „dobry” — mówią — nie zgodziłby się wyzyskiwać i mordować swojego bliźniego. Prędzej by się zgodził umrzeć niż zabić. A więc to Człowiek jest winny, nie kapitalizm, nie to społeczeństwo zmuszające codziennie człowieka do głodzenia swojego bliźniego, jeśli sam chce zjeść, a raz na jakiś czas do zabicia go, by samemu nie zostać zabitym; społeczeństwo pozbawiające człowieka człowieczeństwa, zmuszając go do pożarcia brata, by sam mógł żyć.

Obozy koncentracyjne, podobnie jak inne okropieństwa wojny imperialistycznej, nie są bynajmniej dziełem Szatana: tajemniczej i demonicznej Ludzkiej (lub Niemieckiej) Natury. Świadczą one jedynie o konieczności zniszczenia tego barbarzyńskiego społeczeństwa, o konieczności rewolucji komunistycznej i dyktatury proletariatu.

Przetłumaczono z Crimes de guerre, crimes du Capital, „Le Prolétaire”, nr 22, 1965.

Zobacz następny tekst w serii Wielkie Alibi: Rasa a klasa.