Polska potwierdza: potrzeba organizacji — potrzeba partii

„Programme Communiste”, 1981
Tekst jest częścią serii Walki klasowe w PRL
  1. Pierwsze przebudzenie polskiego proletariatu i jego przyczyny (1971)
  2. Polska potwierdza: potrzeba organizacji — potrzeba partii (1981)

Gdy prawdziwe powstania wstrząsnęły Polską w roku 1970, zwracaliśmy uwagę na postęp dokonany przez ruch społeczny od roku 1956. W tamtych czasach zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech

proletariat poderwał się u boku wszystkich innych klas w wielką ludową rebelię przeciwko obcemu uciskowi, a dokładniej uciskowi pseudosocjalistycznego ZSRR, ani trochę się jeszcze jednak od tych klas nie odrywając. [Ruch] z roku 1970 prezentuje zupełnie inną fizjonomię […]. [N]ie mamy już do czynienia z opisywanym wcześniej ruchem ludowym, który stanowiony byłby przez ponowne braterskie i naiwne zjednoczenie wszystkich warstw społecznych przeciw wspólnemu wrogowi, którym teraz nie jest nawet państwo narodowe, lecz z prawdziwym strajkiem powstańczym, prowadzonym wyłącznie przez robotników, niezależnym od wszelkiego antyrosyjskiego nacjonalizmu, oczyszczonym ze wszelkiej współpracy z innymi warstwami czy klasami społecznymi, z tego prostego powodu, że jego żądania są czysto proletariackie. Tym razem nie tylko nie ruszyli się chłopi, ale i studenci odmówili pójścia za ruchem […].1

Istotnie, obok żądań czysto ekonomicznych, których dosadność dała początek strajkowi, robotnicy domagali się

obniżenia płac urzędników do poziomu wynagrodzenia przeciętnego robotnika […] ukarania wszystkich tych, którzy uczestniczyli w represjach, potępienia skierowanych przeciwko robotnikom kłamliwych i obelżywych kampanii, uwolnienia więźniów itd. Ponadto komitety strajkowe żądały przede wszystkim wolności strajku, utworzenia wolnych związków zawodowych, to znaczy niezależnych od państwa pseudosocjalistycznego […].

Widać zatem, że wyszli daleko poza ludowe i interklasowe postulaty „wolności” i „demokracji”: o ile wolność strajku i wolność zrzeszania wyglądają na część „praw demokratycznych”, to w rzeczywistości oznaczają one wymogi walki proletariackiej przeciw państwu burżuazyjnemu, jak demokratyczne by ono nie było2.

Kwestia organizacji była jedną ze słabości ruchu z roku 1970. Walczący robotnicy oczywiście starali się organizować, bo tylko zorganizowani są w stanie walczyć. Ale rzecz w tym, że walka wybuchła w sposób niezorganizowany, i o ile w paru miejscach robotnicy spontanicznie szturmowali siedziby partii, a nawet atakowali koszary, to te działania były zbyt chaotyczne, odosobnione i niespójne; łatwo je było zdusić represji, która oficjalnie doprowadziła do 300 śmierci, a w rzeczywistości bez wątpienia powyżej 1000. Nawet co się tyczy strajków, nie istniała żadna organizacja robotnicza na poziomie ogólnokrajowym, która mogłaby łączyć, rozszerzać i koordynować strajki na przestrzeni wszystkich regionów. To sama walka uwidoczniła robotnikom potrzebę organizacji, a wysiłki dążące do jej wytworzenia nastąpiły po najbardziej gwałtownych wybuchach. Powstałe wtedy komitety strajkowe stanowiły niewątpliwie ogromną zdobycz, lecz brakowało im stałego oparcia, sieci łącznikowej pomiędzy zakładami, zawodami i regionami — jednym słowem, nie były w stanie nabrać, w samym ogniu walk i represji, zdolności jednoczenia i przewodzenia ruchowi na wielką skalę.

O ile strajki z lata roku 1980 miały całkiem inne oblicze od tych z roku 1970, to nie z powodu odmiennej treści żądań, które były zasadniczo identyczne, ale dlatego, że w międzyczasie elementy awangardy wykonały w podziemiu ogromną pracę „previous organization”, jak to mówił Marks. Właśnie dzięki temu wysiłkowi uprzedniej organizacji ruch był w stanie bardzo szybko nadać sobie centralne kierownictwo, faktycznie połączone z różnymi fabrykami i regionami. To pozwoliło mu udaremnić próby rozdrobnienia i odizolowania go fabryka po fabryce, miasto po mieście ze strony państwa, pozwoliło mu rozszerzyć strajk do głównych centrów, skoordynować działania i żądania, postawić przed rządem zwarty front i pośrednika reprezentującego ruch. Pozwoliło mu zatem wyjść poza stadium bezpośredniego, lecz desperackiego i pozbawionego nadziei powstania, i stać się walką, która, nie zagrażając bezpośrednio politycznej władzy burżuazji, przeciwstawiła jej mimo to front klasowy zdolny zmusić ją do ustępstw.

W tej pracy organizacyjnej wykonanej — przede wszystkim po roku 1974, zdaje się — przez zaawansowanych robotników, którzy wyciągnęli lekcje z roku 1970, różne nurty politycznej opozycji odegrały ważną rolę. Inaczej być nie mogło. Bojowniczy i awangardowy proletariusz, który usiłuje wyjść poza bezpośrednie okoliczności i potyczki oraz wyciągnąć ze stawianych przez nie pytań szerszą i ogólniejszą wizję walki klasowej i jej wymogów, jest z konieczności „upolityczniony”. Nie może on nie szukać w programach, platformach, metodach walki i organizacji proponowanych przez partie polityczne odpowiedzi na problemy, którym musi stawiać czoło. Normalne jest, że uważa, iż znalazł je w wytycznych podawanych przez ten czy tamten nurt bądź partię oraz że będzie za nimi podążał do momentu, gdy samo doświadczenie walki i jej wymogów nie pokaże mu, że są to odpowiedzi błędne.

Byłoby jednak zbyt łatwo, gdyby partie i nurty niekomunistyczne dawały jedynie odpowiedzi całkowicie błędne! W rzeczywistości zdobywają one wpływ dokładnie dlatego, że ich rozwiązania przynajmniej częściowo odpowiadają realnym potrzebom bezpośrednim robotników. Toteż w Polsce ruchy polityczne takie jak Kościół Katolicki, Komitet Obrony Robotników, i ogólnie „opozycja demokratyczna”, przeprowadziły rzeczywistą pracę nakierowaną na powołanie takich organizacji „związkowych”, niezależnych od oficjalnych związków państwowych, jakich robotnicy potrzebowali do prowadzenia szeroko zakrojonych walk. Zrobiły to, naturalnie, zgodnie ze swoją perspektywą i swoją linią polityczną — ale zrobiły: nie tylko takiej organizacji się domagały, ale postarały się ją stworzyć, pchnęły będących pod ich wpływem robotników do działania w tym kierunku i niewątpliwie udzieliły wsparcia ze strony swych własnych struktur organizacyjnych, szczególnie struktury kościelnej — istniejącego już centralnego i hierarchicznego aparatu, pozornie przeciwnego państwu burżuazyjnemu. Jednakże przynosząc tę słuszną odpowiedź na bezpośrednie kwestie walki robotniczej, przyniosły jednocześnie swą błędną odpowiedź polityczną.

Oczywiście, w zależności od momentu walki na pierwszy plan wysuwał się to pierwszy, to drugi z tych aspektów. Widać to bardzo jasno, śledząc rozwój wydarzeń od początku strajku do dziś oraz ich znaczenie odnotowywane na bieżąco przez naszą prasę. Na początku strajku kierownictwo, które ukuło się i zyskało zwierzchnictwo poprzez długie prace przygotowawcze, przejawiło się faktycznie jako kierownictwo wielkiego ruchu walki klasy robotniczej, który zachwiał nie tylko państwem polskim, ale i całą równowagą klas w Europie Środkowej; który, jeśli nie co do świadomości, to co do faktu postawił się zdecydowanie na terenie klasowym przeciw wszystkim interesom burżuazyjnym. Po okresie dezorientacji, gdy kierownictwo to zaczęło hamować ruch; gdy wszyscy Wałęsowie ryzykowali często, że „własna baza ich przytłoczy”, ku ogromnemu przerażeniu burżuazyjnych obserwatorów; gdy często mieli oni kłopoty z narzucaniem swych kompromisów elementom najdynamiczniejszym, jak tym z gdańskiego komitetu strajkowego, a także z powstrzymywaniem dzikich strajków — jawią się oni dziś coraz bardziej otwarcie jako prawdziwi strażacy od pożarów społecznych, jedyni zdolni sprawić, by robotnicy zaakceptowali ofiary potrzebne dla „ocalenia narodowej gospodarki”.

Jest jasne, że to działanie agentów kolaboracji z państwem burżuazyjnym jest tym bardziej efektywne, im lepiej wypełnili oni inne zadanie — zorganizowania robotników poza bezpośrednią kontrolą państwa i poprowadzenia ich walki przeciw niemu. Niektórzy wyciągają z tego wniosek, że wszelka uprzednia, stabilna i szeroka organizacja robotników jest ze swej natury narzędziem klasowej kolaboracji, że należy ją z tego powodu zwalczać oraz — całkiem logicznie — sprzeciwiać się jej tworzeniu. Jest to wniosek dziecinny. W rzeczywistości fakt ten, w pewnym stopniu nieunikniony, dowodzi jedynie, że o ile proletariat potrzebuje organizacji, by walczyć, to organizacja ze swej strony potrzebuje partii, by uciec spod wpływu i kontroli sił politycznych mających tendencję do skłaniania jej ku kolaboracji z burżuazją. Nie byle jakiej partii, ma się rozumieć: prawdziwej partii komunistycznej.

Potrzeba organizowania się jest jedną z podstawowych i stałych potrzeb klasy, która przejawia się wyraźnie, gdy tylko klasa zaczyna się poruszać, albo gdy chce zacząć się poruszać. I wzajemnie, rosnąca organizacja klasy na bazie własnych stanowisk jest w istocie najważniejszym i najtrwalszym nabytkiem jej bezpośrednich i częściowych walk, a walka sama w sobie jest silnym czynnikiem organizacyjnym, mimo iż nie zawsze działa tak w sposób natychmiastowy. Wszystkie siły polityczne przedstawiają swe metody organizacji proletariuszom; wszystkie twierdzą, że pomogą zaspokoić tę zasadniczą potrzebę; wszystkie to faktycznie robią, częściowo i na swój sposób; i wszystkie penetrują tym samym bezpośrednią organizację swoim programem politycznym i swoimi wpływami. Jest to możliwe, ponieważ walka bezpośrednia i częściowa oraz wymagana przez nią organizacja ogólnie nie wystarcza, by gruntownie rozstrzygnąć pomiędzy programami i metodami różnych partii. Innymi słowy, pokazuje to, że organizacja powstała z i dla bezpośrednich walk nie wystarczy do pokierowania ogólną walką wyzwoleńczą proletariatu, że do tego celu potrzeba organizacji opartej na szerszym i pełniejszym historycznym doświadczeniu i obrazie. Pokazuje to, kolejny raz, potrzebę partii.

Pokazuje to jednak również, że partia nie może porzucić terenu bezpośredniego, bezpośrednich walk i bezpośredniej organizacji, na rzecz politycznych sił reakcji, konserwatyzmu, reformizmu czy pseudorewolucji, które wszystkie dostarczają tam swoich odpowiedzi na potrzeby robotników. Odpowiedzi, które mogą być po części adekwatne do potrzeb bezpośrednich i z tego faktu czerpać groźną skuteczność. Z jednej strony uczy to, że partia nie może pozostawać poza jedną z tych organizacji albo jej opuścić tylko z tego powodu, że została ustanowiona wysiłkami innych nurtów politycznych, które wpływają na jej orientację lub ją kontrolują, ale że to właśnie to jest teren, na którym partia powinna tym nurtom stawić czoło. Uczy to także, z drugiej strony, że partia nie może czekać, aż robotnicy zorganizują się „sami”, co oznaczałoby czekanie, aż zorganizują ich inne siły, ale że powinna wnieść największy możliwy wkład w organizację proletariatu na wszystkich szczeblach.

Partia reprezentuje najogólniejszą świadomość klasy i jej najwyższą organizację, jedyną zdolną do zjednoczenia i zintegrowania wszystkich walk ponad wszelkimi granicami w przestrzeni i w czasie: jest czynnikiem jednoczącym i organizującym proletariat jako klasę rewolucyjną na poziomie międzynarodowym i historycznym. Ale jej doktryna, jej program, jej zasady i jej doświadczenie nie tylko wytyczają wielką ścieżkę walk o wyzwolenie proletariatu, lecz również włączają do niej walki codzienne i częściowe, a także dają najbardziej kompletne rozwiązania stawianych przez nie problemów. To partia jest w stanie dać na wszystkie problemy walki robotniczej odpowiedzi całkowicie prawidłowe, i to na tym terenie, przechodząc pomyślnie próbę faktów i doświadczeń, musi ona sprawić, by zwyciężyły nad odpowiedziami częściowo prawidłowymi, lecz co do ogólnej tendencji błędnymi dawanymi przez wszystkie inne siły polityczne.

To na terenie bezpośrednich walk i bezpośredniej organizacji partia może i musi potwierdzać praktycznie swoją rolę kierownictwa klasy, narzucać swoje rozwiązania, swoją orientację, swoje ośrodki organizacyjne i zapewniać tym samym walce i organizacji proletariatu największą skuteczność i możliwość największego wzrostu.

Ta perspektywa, której nie można postrzegać w skali kraju czy kontynentu, lecz w skali całej planety, może wydawać się chimeryczna, gdy popatrzy się na sytuację dzisiejszą, po 50 latach kontrrewolucji, a także na nikłość sił stawiających się na froncie rewolucyjnego komunizmu. Rzeczywiście by taka była, gdyby polegała jedynie na woli i na samych siłach partii. Jednakże w tym kierunku działają siły o wiele bardziej znaczące niż nasze.

Narastający kryzys społeczeństwa kapitalistycznego oraz gwałtowny wybuch antagonizmów społecznych popycha w skali międzynarodowej klasę robotniczą do walki. Poprzez te walki i odpowiadające im wysiłki organizacyjne robotnicy doświadczają odpowiedzi dawanych przez wszystkie siły zajmujące dziś scenę polityczną. To same wymogi walki zobowiązują i będą coraz bardziej zobowiązywały elementy awangardy do poddawania tych odpowiedzi próbie faktów, do wychodzenia poza nie i do znajdowania odpowiedzi prawdziwych. I muszą być w stanie je znaleźć!

Partia nie może zatem zadowalać się prowadzeniem walki teoretycznej i ogólnej walki politycznej. Powinna interweniować na polu walk bezpośrednich, dostarczać tam odpowiedzi komunizmu rewolucyjnego i pokazywać się jako ośrodek orientacji i organizacji. Nawet jeśli taka interwencja nie może dać dziś spektakularnych rezultatów w krótkim terminie, to jest ona warunkiem sukcesów przyszłych.

Przetłumaczono z La Pologne confirme : besoin de l’organisation — besoin du parti, „Programme Communiste”, nr 84–85, 1981.

  1. Pierwsze przebudzenie polskiego proletariatu i jego przyczyny, 1971, https://komunizm.netlify.app/teksty/pierwsze-przebudzenie-polskiego-proletariatu.↩︎

  2. Zob. Trocki, Frakcja Lewicowa Włoskiej Partii Komunistycznej i „hasła demokratyczne” (Trotsky, la fraction de gauche du PC d’Italie et les « mots d’ordre démocratiques »), „Programme Communiste”, nr 84–85, 1981 (nieprzetłumaczone).↩︎