Inflacja, zyski i płace

„Programme Communiste”, 1974

Ponieważ kapitalista i robotnik mają do podziału tylko tę ograniczoną wartość, to jest wartość mierzoną całkowitą pracą robotnika, im więcej dostaje jeden, tym mniej dostaje drugi i odwrotnie. Jeżeli dana jest określona ilość, to jedna jej część będzie wzrastała w tym samym stosunku, w jakim druga będzie się zmniejszała. Jeżeli zmieniają się płace, to zysk zmieni się w przeciwnym kierunku.1

W wyrażonym przez Marksa prawie leży prawdziwa podstawa tak zwanych „planów antyinflacyjnych”, cechujących się przede wszystkim autorytarnym zamrożeniem czy też „monitorowaniem” płac, które państwo wprowadziło centralnie w rozwiniętych krajach kapitalistycznych takich jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, a bardziej niedawno Niemcy i — de facto — Francja.

Ogólną tendencją kapitału (która nie jest „żelaznym prawem”, a tendencją, przeciw której mogą działać inne tendencje — w szczególności ta, której wynikiem jest stowarzyszenie proletariuszy w obronie swych bezpośrednich warunków bytowych) jest obniżanie płac: „[O]gólną tendencją produkcji kapitalistycznej” — pisze Marks w tekście Płaca, cena i zysk — „jest nie podnoszenie, lecz zniżanie przeciętnej płacy”.

Ta ogólna tendencja wyraża się na wiele sposobów, które mogą wynikać czy to z ogólnych praw kapitału, czy z istniejącego w danym momencie stosunku sił pomiędzy nabywcami a sprzedawcami siły roboczej.

Kapitalistyczny sposób produkcji charakteryzuje się stałą tendencją rozwoju produktywności społecznej pracy poprzez akumulację kapitału, co przekłada się, pod względem techniki wytwórczej, na stosowanie w coraz to szerszej skali coraz to bardziej udoskonalonych instrumentów produkcyjnych. Kiedy wzrost produktywności występuje w gałęziach wytwarzających dobra konsumpcyjne, rzeczona tendencja prowadzi do redukcji czasu potrzebnego na wytworzenie środków utrzymania niezbędnych dla reprodukcji siły roboczej, a zatem do obniżenia wartości siły roboczej; kapitał otrzymuje niniejszym — za sprawą mechanizmu, którym nie kieruje się świadomie każdy indywidualny kapitalista, lecz który jest skutkiem funkcjonowania całości społecznego kapitału zgodnie z wrodzonymi prawami produkcji kapitalistycznej — suplementarną wartość dodatkową, którą Marks nazywa wartością dodatkową względną.

Jest więc immanentnym dążeniem i stałą tendencją kapitału [pisze Marks] wzmagać siłę produkcyjną pracy, aby spowodować potanienie towarów i przez to uczynić tańszym samego robotnika.2

Ta tendencja do obniżania wartości siły roboczej może się urzeczywistniać na inne sposoby, tym razem całkiem świadome. Weźmy przykład rozpowszechnienia w Europie uprawy ziemniaków, mającej dostarczyć klasom robotniczym pożywienia tańszego niż zboża; przykład zatrudnienia kobiet i dzieci; importu tanich proletariuszy-imigrantów; inwestycji w krajach o bardzo niskich płacach itd.: by podwyższyć stopę wartości dodatkowej i stopę zysku, by utrzymanie produktywnego niewolnika kosztowało najmniej jak możliwe, każdy środek jest dobry.

To dlatego kapitał nie poprzestaje na regularnym obniżaniu wartości siły roboczej: w swych codziennych stosunkach z pracownikiem najemnym nieustannie pragnie ograbić go jeszcze bardziej, próbując opłacać siłę roboczą nie według jej wartości, a poniżej niej. W rozdziale traktującym o wytwarzaniu wartości dodatkowej względnej Marks wskazuje, że praktyka ta — której nie może jeszcze na tym etapie swego rozwinięcia teoretycznego zbadać — odgrywa „poważną rolę w rzeczywistym ruchu płac”3. I gdy wymienia, w tomie trzecim Kapitału, przyczyny krzyżujące działanie prawa zniżkowej tendencji stopy zysku, podaje rzeczoną praktykę bezpośrednio po „zwiększeniu stopnia wyzysku pracy”:

II. Obniżenie płacy roboczej poniżej wartości siły roboczej

O powyższym wspominamy tu tylko empirycznie, gdyż faktycznie, jak i niejedna inna sprawa, o której należałoby tutaj wspomnieć, obniżenie to nie ma wcale związku z ogólną analizą kapitału, lecz łączy się z analizą konkurencji, której nie rozpatrujemy w niniejszej pracy. Stanowi ono wszakże jedną z najważniejszych przyczyn, które hamują działanie zniżkowej tendencji stopy zysku.4


Dla klas najemnych zjawisko inflacji ma za konsekwencję właśnie tendencję do nieustannego obniżania siły nabywczej płac (czy też do obniżania płac realnych), to znaczy do opłacania siły roboczej poniżej jej wartości, co pozwala kapitałowi przeciwdziałać zniżkowej tendencji stopy zysku.

Spadek średniej stopy zysku, wykazany przez Marksa w trzecim tomie Kapitału, jest historyczną tendencją kapitalistycznego sposobu produkcji, spowodowaną akumulacją na nieustannie rozszerzającą się skalę i w coraz ogromniejszych ilościach środków produkcji (zwłaszcza kapitału trwałego, to znaczy instalacji, maszyn itp.) będących w użyciu. Ale przestrzegając tego prawa ogólnego, kapitały starają się jednocześnie indywidualnie mu się wymknąć; w szczególności, monopole i kartele są w stanie, dowolnie podwyższając swoje ceny sprzedaży, zebrać zysk powyżej średniej stopy: przejmują w ten sposób kawałek większy od ich kapitalistycznego „sprawiedliwego udziału” w całkowitej wartości dodatkowej wyciśniętej z ogółu klasy robotniczej przez społeczny kapitał. Robią to na niekorzyść gałęzi, w których konkurencyjna sytuacja nie pozwala sztucznie śrubować cen — co wywołuje wrzaski drobnych kapitalistycznych wyzyskiwaczy, tak drogich sercom partii oportunistycznych, którzy czują się okradani przez „grube” monopolistyczne rekiny. Z rozwojem produkcji koncentracja, monopol, kartele mają tendencję do rozszerzania się i podboju rosnącej liczby gałęzi, co rozpowszechnia jednocześnie praktyki monopolistyczne. Za sprawą bodźca w postaci spadku stopy zysku uogólniają się samowolne podwyżki cen, ich suma wzrasta bez odpowiadającej temu kreacji dodatkowej wartości, wartość nabywcza pieniądza spada, co prowokuje nowe wzrosty cen itd. Zjawisko to nie zależy od woli kapitału bądź kapitalistów, ani też od „dobrego” czy „złego” zarządzania ze strony rządów, które rzekomo miałyby być na tyle silne, by uciekać prawom kapitału: jest ono wyrazem obiektywnych praw najbardziej rozwiniętego kapitalizmu.

Pomimo wszystkich antyinflacyjnych deklaracji rządzących państwa burżuazyjne nie są zatem w stanie zwalczyć prawdziwych przyczyn inflacji: do tego trzeba by było wziąć się za same korzenie kapitalistycznego sposobu produkcji, za kategorie handlowe, gdyż inflacja jest tylko jednym z licznych biorących się od nich paroksyzmów. Co więcej, nawet zakładając, że państwa miałyby taką moc, kapitalistyczne realia nie pozwoliłyby im z niej skorzystać. Dla kapitału postrzeganego na jego najbardziej abstrakcyjnym poziomie inflacja ma w istocie bezpośrednie pozytywne konsekwencje: perfidnie podkopując płace, doprowadza do tego, że siłę roboczą opłaca się poniżej jej wartości; i dlatego objawia się jako manifestacja stałej tendencji kapitału, która pozwala mu przeciwdziałać zniżkowej tendencji stopy zysku.

Nie mogąc ani nie chcąc gruntownie zwalczyć przyczyn inflacji5, państwo burżuazyjne musi mimo wszystko starać się tłumić jej skoki, utrzymując ją w pewnych granicach, wynikających nie z ogólnych praw kapitału, a z konkretnych warunków jego rozwoju w społeczeństwie burżuazyjnym. Jakie to granice? Pierwsza wynika z wymogów porządku społecznego i politycznego: wzrost cen środków utrzymania nie może być tak znaczny, że wywoła brutalną reakcję robotniczą, zagrażającą świętej nienaruszalności produkcji. Jak pisze OECD w swoim raporcie za pierwszą połowę roku 1973: „wysoka inflacja […] powoduje zniekształcenia struktury dochodowej i majątkowej, które są nie tylko niesprawiedliwe, ale również są przyczyną trwałych napięć społecznych […]”6. Druga granica dotyczy praw konkurencji, to znaczy stosunków pomiędzy różnymi kapitałami: wzrost cen nie może być w danym kraju wyższy niż u konkurentów, gdyż w takim przypadku cierpi konkurencyjność eksportowa na rynku międzynarodowym. Tą konieczną relację wyraził ostatnio burżuazyjny ekonomista R. Barre:

Inflacja jest zjawiskiem międzynarodowym; trudno jest zatem uniknąć gdziekolwiek silnego wzrostu cen, ale niezbędne jest przynajmniej, by wzrost w kraju nie przekraczał wzrostu u głównych partnerów i konkurentów. O ile wzrost cen jest słabszy we Francji niż w Wielkiej Brytanii, we Włoszech i w Hiszpanii, to jest o dwa punkty procentowe wyższy niż w USA, Szwajcarii, Belgii, Holandii, a także znacznie szybszy niż w RFN. Jeśli rozwój poszedłby dalej w tym kierunku, naraziłoby to w krótkim czasie na niebezpieczeństwo zdolność konkurencyjną francuskiej gospodarki.7

Krótko mówiąc, dla burżuazji, jak oświadczył Giscard d’Estaing: „Inflacja oznacza wewnętrzne załamanie oraz zewnętrzne osłabienie naszej konkurencyjności, co czyni ją podwójnym zagrożeniem w naszym dążeniu do wzrostu”. Jeśli dwa przedstawione powyżej warunki są spełnione (to znaczy, mówiąc językiem kapitału, jeśli inflacja utrzymana jest w „rozsądnych granicach”), zjawisko inflacji jest dla kapitału dopuszczalne, a nawet — całkiem dosłownie — zyskowne.

To pokazuje, że wdrażane przez państwa „plany antyinflacyjne” nie mają nigdy na celu zredukować wzrost cen do zera, a co najwyżej utrzymać go w określonych granicach (jako że właściciele firm z oczywistych powodów zaciekle sprzeciwiają się wszelkiemu zamrażaniu cen wytwarzanych przez nich towarów), a ich zasadniczym elementem są środki zamrażania bądź „monitorowania” płac.

Korzyścią czerpaną z inflacji przez kapitał jest to, że podwyższa ona zyski, podżerając płace; i utraciłby on tę korzyść, gdyby roszczenia i walka robotników pozwoliły im te obniżki płac nadgonić. Burżuazyjna ekonomia polityczna orzekła zatem natychmiast, że prawdziwą odpowiedzialność za inflację ponoszą wygórowane żądania płacowe i wprowadziła centralnie zamrożenie płac. Sądząc po statystykach opublikowanych dla USA i Wielkiej Brytanii, na efekt tych działań nie trzeba było długo czekać, co pokazują następujące wykresy:

Wielka Brytania: udział płac i zysków w dochodzie narodowym (%)
USA: udział płac i zysków w dochodzie narodowym (%)

Dla obu uwzględnianych krajów krzywe przedstawiają zmianę udziału płac i zysków w dochodzie narodowym (wartości, które — przypomnijmy — nie są równe ani stopie wartości dodatkowej, ani stopie zysku) od momentu wprowadzenia planów zamrożenia płac. Wykres dotyczący Wielkiej Brytanii opublikowany został w „Financial Times”, 9.10.1973; drugi został sporządzony przy wykorzystaniu odpowiadających statystyk amerykańskich8. Oba mówią same za siebie, gdyż jasno pokazują to, co chcieliśmy zademonstrować, a mianowicie:

  1. Rezultat tak zwanych „planów antyinflacyjnych”, którym jest obniżenie udziału płac i równoczesne zwiększenie udziału zysków.

  2. Poprawność marksistowskiej teorii o antagonistycznym stosunku płac do zysków, który nie jest niczym innym tylko wyrazem antagonistycznego stosunku pomiędzy proletariatem a kapitałem.

Oto prawdziwe, zademonstrowane liczbowo znaczenie apeli o „sprawiedliwy podział obciążeń” w ramach „harmonii pomiędzy klasami”!

Przetłumaczono z Inflation, profits et salaires, „Programme Communiste”, nr 63, 1974, wersja cyfrowa zamieszczona na sinistra.net.

  1. Karol Marks, Płaca, cena i zysk, http://ciml.250x.com/archive/marx_engels/polish/marx_1865_placa_cena_zysk.pdf.↩︎

  2. K. Marks, Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej. Tom 1, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła, t. 23, Warszawa 1968, s. 376.↩︎

  3. K. Marks, dz. cyt., s. 369.↩︎

  4. K. Marks, Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej. Tom 3, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła, t. 25, cz. I, Warszawa 1983, s. 356.↩︎

  5. Jednym z wielu nieustannie pojawiających się na to dowodów jest niedawna deklaracja prezesa Banku Francji: „Gwałtowna, głęboka inflacja, jak ta, której doświadczamy, mogłaby zostać zwalczona jedynie za cenę całkowitego zahamowania rozwoju” („Le Figaro”, 25/26.05.1974). To zwyczajnie kolejny elegancki sposób, by powiedzieć, że burżuazja nie ma na celu „zwalczenia” inflacji.↩︎

  6. „Le Monde”, 21.03.1973.↩︎

  7. „La Vie Française”, 2.05.1974.↩︎

  8. Departament Handlu Stanów Zjednoczonych, Survey of Current Business, National Income and Product Tables. Liczby dla Wielkiej Brytanii można znaleźć w: Centralne Biuro Statystyczne, National Income and Expenditure (HMSO). Ze względu na odmienne metody obliczeń, dane dla obu krajów nie są porównywalne pomiędzy sobą.↩︎