Czym jest moralność?

Ruthless Criticism

Wszyscy powtarzają, że na świecie brakuje moralności:

  • sportowcy używają dopingu,
  • marines oddają mocz na martwych talibskich bojowników,
  • studenci plagiaryzują z Internetu,
  • strajkujący pracownicy podnoszą „wygórowane żądania”,
  • prezesi wykorzystują masowe zwolnienia do zwiększenia wartości swych firm dla akcjonariuszy oraz własnych bonusów,
  • polityczne grube ryby marnotrawią pieniądze podatników,
  • dzieci rodzą się samotnym matkom,
  • naukowcy prowadzą badania wbrew Kodeksowi Etyki.

To wszystko szeroko komentowane przykłady powszechnego braku człowieczeństwa, zdrowego rozsądku, poczucia odpowiedzialności.

Niemal żaden człowiek nie dorównuje moralnym standardom Dobra, które są zawsze trzymane pod ręką przez członków burżuazyjnego społeczeństwa jako gotowe i uniwersalne wytłumaczenia dla ich negatywnych społecznych i międzyludzkich doświadczeń. Jeśli tylko wszyscy zachowywaliby się porządnie i odpowiedzialnie, tak jak powinni, świat byłby w porządku i wszyscy dostawaliby to, na co zasługują!

Praktycznie nikt nie mówi, że jemu samemu brakuje moralności. Przestrzega się prawa, płaci podatki, wykonuje swoją pracę i wypełnia obowiązki wobec rodziny, ma się wyrozumiałość dla innych, a nawet czasem bierze się udział w inicjatywach ekologicznych i wspomaga biednych. Autoocena bez wątpienia dosyć mocno odbiega od tego, jak ocenia się innych.

Każdy widzi się jako otoczonego przez egoistów, naciągaczy i kanalie, i zna jedną osobę, która jest wyjątkowo prawa: siebie. To tylko jedno ze świętoszkowatych głupstw moralnej świadomości. Z użyciem tej świadomości ludzie pojmują siebie jako — godnych — członków burżuazyjnego społeczeństwa i postrzegają się jako nominowanych do roli strażników prawidłowego zachowania swych bliźnich. Samo to tworzy dość dużo wrogości pomiędzy ludźmi.

Nasza teza:

Świat nie cierpi bynajmniej na niedobór moralności — przeciwnie, ma jej już nazbyt dużo. Myślenie moralne jest największą przeszkodą dla obiektywnej oceny społeczeństwa, od którego ono pochodzi oraz interesów własnych i innych ludzi, które ono egzekwuje. Oferujemy zatem krótką prezentację na temat stosunku pomiędzy prawem, sprawiedliwością, moralnością, sumieniem i hipokryzją.

1. Wszędzie apelują o (więcej) moralności

Każdy w tym kraju jest wzywany — dodatkowo, ponad i równocześnie z codziennym realizowaniem swoich interesów (zarówno gdy „tworzy miejsca pracy”, jak i gdy pracuje na życie; w życiu rodzinnym; jako lokator albo jako właściciel itd.) — do opamiętania się, do wykazywania się odpowiedzialnością i do niewykorzystywania innych, lecz okazywania im szacunku.

Ten apel o moralne zachowanie bazuje na pewnym założeniu na temat natury uzasadnionych interesów w tym społeczeństwie: że są one ze sobą w konflikcie. Powodzenie jednego oznacza porażkę drugiego. Konkurencja interesów założona jest z góry jeżeli — obok nich i w dodatku do nich — przyjmuje się moralność jako konieczny środek je korygujący.

Apel o moralność jest bezkrytyczną samokrytyką rywalizujących podmiotów. Jest bezkrytyczny, ponieważ nie czyni otwarcie prawdziwej treści interesów przedmiotem badania (wtedy szybko odkryłoby się, że stoi za nimi wolność, równość i własność prywatna), tylko bierze je za pewnik. Na podstawie tych interesów żąda się, by wszyscy realizowali je z pewnymi samemu sobie narzuconymi ograniczeniami.

Pragnienie moralistów chcących przyzwoitego świata, który naprawiłby się, gdyby tylko każdy pohamował się odrobinę w relacjach z innymi, pozostaje złudne: konflikt społecznych interesów istnieje tak czy inaczej — a nikt nie chce zaprzeczyć ich zasadności; dlatego też zapotrzebowanie na moralność pozostaje wieczne.

2. Pojęcie moralności

Każdy, kto zastanawia się, czy jego poszczególne doświadczenia były prawowite, czy nie, rozdziela wszystkie uczynki (sąsiada, współpracownika, prezydenta) na Dobre i Złe. Takie myślenie przestrzega metodyki prawnika, bilansując każdy ludzki czyn z podziałem na dwie kategorie: dozwolone i zabronione.

Stosując taką procedurę, moralista nie tylko naśladuje zawodowego prawnika z pozycji amatora: zatwierdzając bądź odrzucając czyny, moralista również je mierzy, osądzając, czy mieszczą się w państwowych ramach porządku publicznego, które można skonsultować, by dowiedzieć się, czy dane prawa są uzasadnione: ktoś, kto kradnie, nie tylko popada w kłopoty z policją i prawem, ale także staje się obiektem konsternacji wszystkich porządnych obywateli.

Porównując wzajemne interakcje obywateli do ich korzystania ze swych praw, moralnie kalkulujący podmiot nie przestrzega tak po prostu praw narzuconych mu siłą, lecz uwewnętrznia je: czyni prawo swoim własnym, wymaga jego przestrzegania i je monitoruje, wskazując, że może kłaść na nie nacisk ze względu na swe własne dobre zachowanie.

U podstaw tego uwewnętrznienia prawa leży nieprawidłowy wniosek wyciągany przez ludzi z faktu ich podporządkowania: interpretują oni zasady kapitalistycznego porządku społecznego, narzucone siłą, jako pozytywne warunki do podążania za własnym interesem, postrzegając je jako środki do pomyślnego zorganizowania własnego życia.

Jak dochodzą do tego wniosku? Z jednej strony widzą ten zbiór reguł jako wystarczający do zagwarantowania możliwości ich prywatnej korzyści, do której dążą, bo tak są poinstruowani. Z drugiej strony, podążając za swą prywatną korzyścią, obywatel jest uzależniony od tego, czy wszyscy pozostali są ograniczani, czy działają w granicach prawa. W ten sposób obywatel utożsamia się co do zasady ze swoją władzą państwową i jako jej beneficjent mianuje się arbitrem publicznego porządku. Nie robi tego jednak jako policjant czy prawnik, lecz otwiera szerokie pole, na którym może korzystać ze swej wolności.

Uwewnętrzniając wymiar sprawiedliwości, przemienia go w subiektywną koncepcję sprawiedliwości. Gdy porządny obywatel bierze swoje własne oraz cudze czyny pod lupę i osądza je, nie ma wcale na względzie tego, co jest zapisane drobnym druczkiem w aktach prawnych, tylko prawną miarkę w zmodyfikowanej formie: swój całkowicie osobisty pogląd na ogólnie obowiązujące standardy zachowania, na moralność.

3. Moralność w akcji

Uformowana świadomość moralna zostaje następnie wypuszczona ze smyczy: egzaminuje każdą — błahą czy ważną, prywatną czy publiczną — sprawę, gdzie ludzie wchodzą w konflikt o korzyści i o szkody, by przekonać się, czy zaangażowane strony działają zgodnie z jej wyobrażeniami na temat sprawiedliwości. Gorliwość w potępianiu niemoralnych występków znajduje obfity materiał w świecie rywalizacji, z jego wygranymi i przegranymi; tak samo w hierarchiach siły politycznej, jak i w kaprysach prywatnego losu.

Spory nie przestają rozpalać, bo nikt nie chce spostrzec, że to społecznie uzasadnione interesy są powodem tego dziwnego rozkładu sukcesów i porażek, siły i bezsilności. Zamiast tego każdy chce pytać, czy są one dopuszczone.

Gdy przestrzeń debaty moralnej zostaje otwarta:

Legitymizacja kryteriów moralnych w umysłach współobywateli może zostać cudownie wykorzystana do własnych celów: moralność jako środek skutecznej samoprezentacji. Żaden członek społeczeństwa burżuazyjnego nie przyznałby nigdy, że kieruje nim zwyczajne przyzwyczajenie bądź kalkulacja. Dużo bardziej popularnym rozwiązaniem jest rozgłaszanie osobowości, która w każdej sytuacji ma na względzie swoje obowiązki, nieustannie próbuje działać z głęboką troską o Dobro i zawsze skrupulatnie zważa na to, czy innym również się powodzi.

Ktokolwiek kontroluje cały świat, by upewnić się, czy jego własne motywy oraz motywy współobywateli przestrzegają moralności, tym samym odpowiednio przedstawia też innym swój własny interes, dążąc do uzasadnienia go i sprawienia, by został uznany: celem nigdy nie jest jego własna korzyść, albo cokolwiek, czego by się domagał; każdy chce zawsze służyć wartości wyższej: dobru wspólnemu, ogółowi społeczeństwa. Takie wyobrażenie panuje we wszystkich sferach społecznych.

Wszyscy ludzie burżuazyjni wierzą, że ich obraz samych siebie jest zgodny z moralnością: są świętoszkowaci. Czasem dochodzą do wniosku, że niedostatecznie wypełniali swoje obowiązki i muszą to naprawić. Wtedy okazują wyrzuty sumienia. Ale poprzez sam fakt posiadania wyrzutów sumienia zazwyczaj udowadnia się samemu sobie: mimo wszystko w głębi duszy jestem porządnym gościem.

4. Myślenie moralne i jego konsekwencje

Moraliści są notorycznie rozczarowani, nieustannie ujawniając wszelkiego rodzaju przestępstwa, podstępne praktyki konkurencyjne, nietakty bądź nadużycia w kontaktach międzyludzkich. Jest to zarozumiałe, gdyż odpowiada idealistycznemu przyznaniu samemu sobie zwierzchnictwa. Moraliści bez przerwy obwieszczają, których z występków swych współobywateli by zakazali. Zwykle, w swym światopoglądzie, dochodzą do wniosku, że wszyscy dookoła — z wyjątkiem ich samych — to dupki, i to też dlatego oni sami nie muszą aż tak rygorystycznie przestrzegać swoich moralnych imperatywów, „zważywszy na okoliczności”.

Rozczarowanie daremnością moralnej odnowy podąża konsekwentnie w dwóch kierunkach. Pierwszy dotyczy tych osób, które naruszyły kodeks moralny: osąd na temat ich charakteru, mówiący, że są winne niewypełnieniu tego czy tamtego obowiązku; są złe. Drugi prowadzi do tego, by ostatecznie narzucić swoje własne pojęcie sprawiedliwości; ale do tego celu — zupełnie jak w przypadku porządku prawnego rzeczywiście istniejącego — istnieje tylko jeden środek: przemoc. Albo w formie przemocy prywatnej (od spoliczkowania przy obiedzie, zarezerwowanego jedynie dla członków rodziny, po morderstwo „z miłości”), albo w formie przemocy państwowej, której interwencji się oczekuje, by moralności stało się zadość.

5. Użyteczność moralności dla wewnętrznej spójności społeczności burżuazyjnej

Osoby, które akceptują wszystkie wymogi i ograniczenia ze strony obowiązujących społecznie praw, dających uzasadnienie i określających cały sposób produkcji (i tym samym to, jakie ma się życie); których jedynym pytaniem w obliczu wszelkich przeciwności, z którymi muszą się zmagać, jest, czy każdy wypełnia swe obowiązki tak, jak powinien; które zamieniają każdy sukces i każdą porażkę w moralną kalkulację — takie osoby wypełniają rzetelną posługę wobec państwa: ich nawyk moralnego światopoglądu wspiera stabilny, moralnie skonsolidowany system polityczno-ekonomiczny.

To dlatego przekształcenie ustanowionych przez państwo pozycji podporządkowania w kanon wartości i obowiązków, wobec których do odpowiedzialności ludzie pociągają się sami, z własnej wolnej woli, nie nadaje się do niczego — pomijając pedanterię — prócz zatwierdzania istniejącego stanu rzeczy.

6. „Ale moralność jest potrzebna, bo ludzie są źli!”

Moralność ma w społeczeństwie burżuazyjnym dobrą reputację: jest potrzebna, by ujarzmić ludzi, którzy są źli z natury. Łatwo zobrazować sobie ludzi w tym społeczeństwie jako owce lub wilki: członek opartego na rywalizacji społeczeństwa burżuazyjnego jest kimś, kto musi dbać o siebie kosztem innych. Te role społeczne, narzucone ludziom za pomocą państwowego systemu prawnego, zostają mylnie wzięte za ludzką naturę. I takim sposobem zmyśla się obraz człowieka, który jest obrazem niepodważalnym („z natury”) i, jak się wydaje, możliwym do udowodnienia („bo popatrz tylko, jak ludzie się zachowują!”).

Jednak „ludzie mają na szczęście moralność, która pozwala okiełznać ich złą stronę”. Skąd się to coś bierze i dlaczego ludzie tego zwyczajnie — przecież są źli! — nie ignorują? O to nie warto pytać: a zatem moralność istnieje tak czy siak! Każdy to wie i to utrzymuje — mniej więcej! A drugi aspekt tej konstrukcji też jest już gotowy i cały świat obrócony zostaje do góry nogami: państwo nie tworzy praw, które jego podmioty akceptują i czynią własnymi pod postacią przekonań moralnych, tylko odwrotnie: najpierw jest moralność, która daje początek powszechnej potrzebie siły państwowej, tak by Dobro nad Złem zwyciężyło.

Przetłumaczono z What Is Morality?, Ruthless Criticism, http://ruthlesscriticism.com/morality.htm.